Sesja rodzinna-noworodkowa była dla mnie małym wyzwaniem, na szczęście od początku doskonale zrozumieliśmy się pod względem klimatu.  Nie pamiętam dokładnej kolejności wydarzeń, ale na każdym z etapów byłam oblewana pięknem po sam czubek. Rodzina Kalaluszków – bo tak nazywam ich w mojej głowie – uraczyła mnie estetyczną ucztą online, w dziecięcym pokoju piszczałam z radości (tak w środku), a na koniec zupełnie na poważnie zachwyciłam się tym, co niematerialne. Bo oprócz rodzinnego sklepu z magią zobaczyłam rzeczy, których nie można kupić, ale przy odrobinie chęci są dość łatwo dostępne. Niesamowite ciepło, spokój i dzieciństwo, które z pewnością tworzy w tych małych głowach bajkowe wspomnienia. Dacie wiarę, że wróżki mają tam swoje maleńkie drzwi do pokoju?
Poznajcie drużynę Kalaluszka!

Mariusz i Karolina (przy nieocenionej pomocy dwóch mniejszych par rąk :)) tworzą sklep internetowy z prawdziwymi perełkami dla dzieci. Zabawki mają certyfikat małych domowych testerów, a marketing powstaje w ich własnym pokoju. Mariusz własnymi rękami, a czasami z pomocą babci pakuje wszystkie przesyłki jak prezenty, dlatego szczególnie przed świętami – zachwycam się i podaję dalej: www.kalaluszek.pl